Forum www.j0rock.fora.pl Strona Główna FAQ Użytkownicy Szukaj Grupy Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości Zaloguj Rejestracja
www.j0rock.fora.pl
Jmusic - to kocham, tym żyje!
 Niania Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy temat Odpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Hippo




Dołączył: 29 Lis 2007
Posty: 766
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z Kapusty

PostWysłany: Pon 15:16, 18 Lut 2008 Powrót do góry

Yumiko powiedziała, ze mam to tu umieścić^^ Dzieło życia HippciaXD
Nie śmiać się, zachować powage i ładnie skomentować^^
Zapraszam do czytania:P
Dedykuje cudownie niewyżytej Yuzu^^ Oby tak dalejxD

Akt 1

Scena 1

Japonia, Tokio
Studio nagrań Dir En Grey
Godz. 13.24

Chłopcy z zespołu siedzą przygotowując się do próby. Do pomieszczenia wchodzi manager zespołu.
Manager: Chopcyyyy! Łuuuhuuu! Ooo... Tu jesteście^^
Kaoru: Coś się stało?
Kyo: Po coś przylazł?
Manager: Ohh, Kyo, też się cieszę, że cię widzę.
Kyo <totalna olewka>
Manager <wyszczerz>: Mam dla was cudowną wiadomość.
Die: Mam się zacząć bać?^^
Manager: Eee... na razie może nie. No więc rozmawiałem przed chwilą z szefem.
Kaoru: Z szefem? A co chciał?
Manager: Hmm... Jak wam to powiedzieć...
Die: Co powiedzieć?!
Kaoru: No chyba nie chce nas wywalić?
Manager: Wywalić? Nie no coś ty^^ Szef was kocha przecież. Chodzi o coś zupełnie innego...
Die: No to powiedz wreszcie o co chodzi.
Manager: Spokojnie, kotek. – Mrugnął do Die’a, na co ten cofnął się ze strachem. – Ohh... No więc Szef wyznaczył dla was zadanie.
Toshiya: Zadanie?
Die: Jakiego typu zadanie?
Manager: Chodzi o to, że szef zobowiązał się zająć dzieciakami swojego przyjaciela, którzy tu przyjadą, ale niestety zaplanował już sobie wakacje, wiec chciał abyście to wy się nimi zajęli.
Kaoru <słabo>: Myy?
Die: Właśnie, MY? Czy my wyglądamy na niańki?
Toshiya: Ja tam lubię dzieci^.^ Śmieszne są i w ogóle...
Die: Nie wiesz co mówisz:/
Kaoru: Właśnie.
Manager: Ale chłopcy, spokojnie. Szef mówił, że to naprawdę grzeczne i dobre dzieciaki. Nawet nie zauważycie, że będą z wami. Naprawdę nie ma się czym martwić. Zresztą szef raczej nie uzna odmowy. Jeśli wam to poprawi nastrój to będziecie się nimi zajmować na zmianę z chłopakami z D’espairs Ray^^ Bo szef na szczęście rozumie, że możecie mieć koncerty i próby...
Die: Ale przecież... My się nie nadajemy na niańki! Jak szef to sobie wyobraża?
Manager: Normalnie, no a jak?< banan na twarzy> powinniście być dumni, to naprawdę duże wyróżnienie.
Kaoru: A gdzie oni będą mieszkać?
Manager: Na czas ich pobytu w Japonii, szef udostępnił wam jego rezydencję w Tokio. Cieszycie się?
Toshiya: O jaaa... Ja się cieszę! Będziemy mieli do dyspozycji chatę szefa^^ Wyobrażacie sobie ile tam można zaprosić osób na imprezę...?
Kaoru: Wybij to sobie z głowy Toshiya, albo ja to zrobię. Nie będzie żadnych popijaw w domu szefa.
Toshiya: Alee...
Kaoru <patrząc twardo na Tota>: Nie i już.
Toshiya <potulnie>: Dobraa...
Manager: To jak chłopcy? Shin, co ty o tym sądzisz?
Shinya który przez ten cały czas patrzył nieprzytomnie przed siebie, ocknął się.
Shinya: Mi to obojętne.
Manager: To świetne, że się cieszysz. Wiedziałem, że mogę na ciebie liczyć^^
Shin tylko prychnął i zajął się swoimi pałeczkami. <XD – Dop. Aut>
Die: Coś jeszcze od nas chciałeś? Nie? To dobrze, idź i przynieś mi piwo.
Manager: Piwo?
Die: Tak piwo. Trzy najlepiej. Albo nie, cztery.
Toshiya: Cztery?
Die: Masz racje Tot. <zwraca się do managera> Przynieść dziesięć^^
Manager: Hai! Tylko wiecie, przy dzieciach się hamujcie troszkę^.^ Nie chcecie ich przecież zdemoralizować, co nie chłopaki.
Ale Die, Toshiego i Kyo już nie było.
Kaoru: Właśnie, skoro mówisz, że to takie grzeczne i miłe dzieciaki, to ja nie wiem czy to jest dobry pomysł zostawiając je im pod opiekę.
Manager: Eee...
Shin słysząc to wstaje i jak w amoku zaczyna krzyczeć na Managera:
Właśnie! Chcesz je zdemoralizować! Zniszczyć! Chcesz żeby straciły swoją niewinność?! Jak możesz ty bydlakuuu! Nie masz serca? Oni zniszczą te dzieci! Dee-Strooo-yyyy! Destroyyy....
Zaczął się szarpać za włosy i mruczeć coś pod nosem.
Kaoru podbiega do niego, łapie za ręce i sadza na kanapie.
Kaoru: Spokojnie, spokojnie. Shin-chan, brałeś coś dzisiaj?
Shinya <rezygnacja>: Nie, nie chcieli mi nic sprzedać.
Kaoru: Wiesz, to ty może już lepiej nie pij dzisiaj kawy...
Shin <posłusznie>: Hai!

Scena 2


Paryż, Rezydencja państwa LaVey
Jadalnia godz. 14.32
< Dwoje dzieci je obiad. Josephine <lat 11>, młodsza córka państwa LaVey oraz Alan, ich 5 letni syn>
Alan: Tru, tu, tu, tu...
Josephine: Alan, weź się zamknij!
Alan <głośniej> : TRU, TU, TU, TU...
Josephine <krzyczy>: Cholera jasna! Stul dziób kiedy żresz!
Do pomieszczenia wchodzi pokojówka, a za nią skradając się starsza córka państwa LaVey, Babette.
Pokojówka: Lepiej żeby panienka była troszkę ciszej, bo właśnie przyjechali państwo...
Przerywa jej Babette, wyglądając jednocześnie przez okno.
Babette: Nic, niech krzyczą <złośliwy smirk na twarzy> Starszym nie zaszkodzi jeśli posłuchają jakie dziady wychowali. – powiedziała i mrugnęła do rodzeństwa. – A teraz przy...
Pokojówka: Pani guwernantka Chie panienki szukała i...
Babette: Możesz mi nie przerywać! <patrzy zimno na pokojówkę>
Pokojówka: Ohh... Ja przepraszam... Po prostu...
Babette: Mało mnie to obchodzi. To idź i jej powiedz, żeby już przestała szukać bo się jeszcze przypadkiem sama zgubi. Chow-Chow najlepszej orientacji w terenie nie ma. I chyba nie ma ochoty znowu błąkać się 3 godz. po piwnicyXD
Pokojówka: Oczywiście, już idę.
Wychodzi. Zaraz potem do pokoju wchodzą Państwo.
Alan: Tata, Mama! – zrywa się z krzesła i biegnie do rodziców.
Tata: Witam dzieciarnie!
Josephine i Babette razem: Nie jestem dzieckiem! <Babette: Cholera jasna, musisz cały czas pisać Babette? Ba- be- ttteee! Nie możesz po prostu napisać Babsie? Autorka: Ale dlaczego?0_o Babette: Bo to beznadziejnie brzmi:/ Jak z jakiejś telenoweli... Autorka: Ale to przecież takie ładne imie... Babette: Ale pedalsko brzmi! Miyavi (wyłania się zza kurtyny)(eee... jakiej kurtyny?0_o): Masz coś do pedałów?!(poprawia różowe pasemka) Babette: Och, spieprzaj Miyavi:/>
Wracając do akcji:
Mama: Tak, tak oczywiście...
Babett... Ups! Babsie przewróciła oczami.
Babsie: Przyjechaliście po coś konkretnego?
Tata: Nie ma to jak ciepłe powitanie spracowanych rodziców w domu.
Josephine: Przecież zimno nie jest^^
Babsie: Spracowanych? XD
Tata: A jak! <patrzy na swój misternie wykonamy manicure>
Babsie: Taa, jasneee...
Tata: Ehh... <patrzy bykiem na Babsie> - A ty młoda damo masz mi może coś do powiedzenia?
Babsie <patrzy na ojca jak na debila>: A powinnam? 0_o
Mama <siadając do stołu>: No właściwie to powinnaś. Na przykład, jak tam w szkole?
Babsie <zbita nieco z tropu>: W szkole...?
Mama: Nom...
Babsie <odzyskując trop> <dumnie wypinając pierś>( Taa... jaką pierś –dop. Kyo): W tym tygodniu pani mnie pochwaliła^.^
Tata: Taaak, a za cooo?
Babsie: A takie tam <udaje skromna> Wiesz przy moim sprycie, inteligencji, wrodzonym darze wokalnym oraz muzycznym, nie mówiąc już o językowym, przy mojej urodzie i wszystkich innych moich zaletach, którymi zresztą mogłabym obdarować połowę, jeśli nie cały świat, to wiesz tato... Nie trudno o pochwałę^.^.
Tata: A o co dokładnie chodzi?
Babsie: Eee... powiedziała, że mam ładne skarpetki^^
<all gleba>
Tata: Aha... <drapie się po głowie> A nic innego nie masz mi do powiedzenia? <mruży oczy>
Babsie: Ehh... No nie chyba...
Tata: Nieee???
Babsie: Nieee.
Josephine: Co wy tak te wyrazy przeciągacie?0_O
Tata: Skoro ty mi nie masz nic do powiedzenia to ja ci powiem. Otóż dzwoniła dyrektorka twojej szkoły, i powiadomiła nasz, że zostajesz zawieszona w prawach ucznia do końca roku szkolnego!
Babsie: Pff... 2 tygodnie, też wielkie mi rzeczy...
Tata: Nie przerywaj mi kiedy do ciebie mówię! I to jeszcze za co? Za pobicie! Ty wiesz ze ten chłopak wylądował przez ciebie w szpitalu!
Babsie: Sam się prosił o łomot!
Tata: Prosił się o łomot?! Cholera jasna Babsie! Czy ty wiesz co mówisz? To już twoje 4 zawieszenie w tym roku!!!
Babsie <patrząc przez okno>: No i...
Tata < z rezygnacją>: Ehh... ja już siły na ciebie nie mam... Nie naprawdę, ja mam już dość!
Mama <klepiąc Tatę po plecach>: Dobrze już kochanie, spokojnie, bo jeszcze ci ciśnienie skoczy. Babette zrozumiała, że zrobiła źle.
Tata: Taaa...
Mama< pomagając usiąść ojcu na krześle>: Właściwie to przyjechaliśmy w konkretnej sprawie...
Josephine: Taak...?
Mama< do Josephine>: Nie przerywaj mi!
Josephine< przytakująco: Taak.
Babsie: Zacięłaś się czy co?0_o
Mama: Dziewczynki, skupcie się!
Babsie: Lepiej nie bo jeszcze będzie śmierdziałoXD
<Alan z nad talerza w śmiech>
Mama: Dziewczynki! Hmm... No więc jak już mówiłam przyjechaliśmy tu z konkretnego powodu. Otóż musimy wyjechać na dłużej do nowego Jorku, a was w tym czasie chcielibyśmy gdzieś wysłać.
Josephine: Wysłać? Gdzie? Ja chce do KFC-Landu!!!
Babsie: KFC- Land? 0_o To jest takie coś?
Josephine <rozmarzona>: Takk... Cudowna kraina frytkami i kurczakami płynąca*_*
Babsie < wzrok na Josephine>: Ja to bym raczej wolała pojechać gdzieś żeby się trochę opalić- Patrzy na swoją prawie białą skórę- Na Antarktydę na przykład.
Alan <puka się w czoło>: Tyy, ty głupia jesteś. Przecież tam jest śnieg. Nie opalisz się tam za mocno^^
Josephine: Śnieg? Dużo śniegu?
Babsie: Oui!^^
Josephine: Antarktyda powiadasz?
Babsie: Hai!^^
Josephine: A mają tam KFC?
Babsie: Chyba nein!^^
Josephine: A chociaż McDonald?
Babsie: Nee... Chociaż ty czekaj! Może i mają w końcu Eskimosi muszą coś jeść, nee?Very Happy
Josephine: Jesteś pewna?
Babsie: Yess!^^
Josephine: No to pedziem w Antarktydę!
Babsie: Pędem, nie pedziem...
Mama: Mówi się na Antarktydę a nie w Antarktydę. Zresztą nie pojedziecie tam!
J & B: Niee?
Mama: Niee!^^
Josephine: No dobra. <po chwili namysłu> No to gdzie w takim razie?
Babsie: Właśnie! Ja nigdzie indziej nie chce jechać!
Alan <zwraca się do Babsie>: Alee... No... Ale wczoraj mówiłaś, że chcesz jechać do Londynu na Cipindejsów...
Babsie: Zamknij się. Tam innym razem pojadę^^
Rodzice wzrok na Babsie, a Josephine w śmiech.
Tata: Pojedziecie do Japonii^^
J & B: Japonii?!
Alan: Japonii!?
Mama <śmiejąc się>: Tak, Japonii! Wiem, wiem cieszycie się. Będziecie mogli wypróbować znajomość języka...
Babsie: Wątpliwą...
Mama: ... Poznacie nowych ludzi, pozwiedzacie, i takie tam! Przygoda na was czeka!
Josephine: Hura!
Alan: Jupii!
Babsie <look na wszystkich>: Bosh, z kim ja mieszkam...< wzrok na ojca> Pff... ja chcem Antarktydę!
Mama: Żadnej Antarktydy! Wybij to sobie z głowy młoda damo! Za twoje zachowanie powinniśmy cię ukarać więc się ciesz, że jedziesz w tak piękne miejsce! Powinniśmy cię na Kamczatkę wysłać, a nie do Ja....
Babsie: Kamczatkę!!! Ja chcem na Kamczatkę!!!
Tata< zrezygnowany>: Jedziesz do Japonii i kropka.
Babsie siada zrezygnowana i przygląda się rodzeństwu. – A na ile? Tydzień, dwa?
Obok niej przebiega Josephine wykrzykując „ Kraino J-rocka, nadchodzę!” a za nią Alan próbujący ją dogonić.
Mama <wyszczerz>: Jeśli nam się tam spodoba to będziecie mogli tam zostać oczywiście na dłużej, ale na razie przewiduje na Ok.... 2 miesiące.
Rezydencją wstrząsnął krzyk.
- ŻE CO?!

Scena 3

Pół godz. Później
Salon
Babsie <rezygnacja>; To jedziemy do Krainy Gejsz.
Josephine <skacząc w miejscu>: Krainy Gejsz? XD
Alan: Co to Gejsza?
Babsie < uśmiechając się drwiąco>: Jest to taka pani co daje du...
Mama <oburzona>: Babsie!
Babsie <śmiejąc się>: No dobraaa... Jest to taka WYCHOWANA pani co daje du...
Mama: Babsie!
Babsie <śmiejąc się głośniej>: No co, może źle mówię?

Scena 4


Dobra, a teraz z powrotem do Japonii
Mieszkanie Tsukasy
Godz. 9.46

Członkowie grupy D’espairs Ray w liczbie trzech siedzą na kanapie, przed nimi spoczywa stos porozrzucanych puszek po piwie, butelek oraz kartonów po pizzy.
Zero: Tsuuu...
Tsukasa: Co?
Zero: Podaj mi piwooo.
Tsukasa: Sam se weź, przecież stoi przed tobą.
Zero <ziewając>: Ale ja nie mogeee.
Karyu <nieprzytomnie>: To na lewą nogę i znowu mogęXD
Zero: No Tsuuu...
Tsukasa: Odpierdziel się ode mnie, dobra?!
Zero ściekły wstaje, podnosi się zrzucając przy okazji z siebie zimny kawałek pizzy, i bierze piwo, wypijając je łapczywie do dna.
Zero <z wyrzutem>: Nigdy ci tego nie zapomnę. Będę pamiętał o tym do końca życia. A kiedy umrę, będę ci to wypominał strasząc pod postacią ducha. Zobaczysz.
Tsukasa <ziewając>: Jasneeee...
Zero: Zobaczysz, zobaczysz. Jeszcze pożałujesz tego, że tak o mnie nie dbasz.
Nagle rozlega się dzwonek do drzwi.
Zero <wstając chwiejnie i idąc do drzwi>: Kogo niesie o tej porze?! Tu porządni ludzie pracują, a nie! O tej porze po cudzych domach chodzić! Zero wstydu! - <otwiera> - O to ty Hizumi. Właź. Właśnie zabieraliśmy się do pracy^.^
Uśmiecha się nerwowo.
Hizumi: Właśnie widzę - <wzrok na porozrzucane rzeczy w przedpokoju> - Ale nic, przyszedłem, bo właśnie tak myślałem, że potrzebujecie odpowiedniej motywacji.
Zero: Potrzebujemy?
Hizu: Tak, potrzebujecie.
Hizumi wymija Zero i wchodzi do salonu.
Hizumi <widząc burdel jaki zrobili>: Tak, właśnie tak i myślałem, że jak zwykle nic nie robicie, nieroby!
Tsukasa <zatykając uszy>: Nie tak głośno...
Hizumi <krzyczy>: Głośno, GŁOŚNO?
Tsukasa <słabo>: Hizu, proszę...
Hizumi: Dzisiaj przyjeżdżają te bachory ,a wy zamiast się przygotować i spakować, upijacie się jak ostatnie świnie!
Karyu <przez sen>: Nie kotku, chodźmy lepiej do ciebie...
Hizumi: Grrr... Karyu!!!
Karyu <szybko się podnosi i woła nieprzytomnie>: Suuuucham mamo?!
Hizumi: Karyu!
Karyu: Ooo... to ty Hizu. Chwilaa... przecież ty nie jesteś moją mamą?
Hizumi: Bardzo trafne spostrzeżenie jak na mało inteligentnego pijaka. A teraz wstawać i brać się do roboty lenie! Trzeba tu posprzątać, spakować się, wynieść śmiecie, uprać brudną bieliznę...
Zero <zza drzwi>: Nie rozpędziłeś się za bardzo? Ja mam gacie czyste...
Hizumi <oburzony>: Tyyy! Tyy... ty... Ty najgorszy, ty! Co ty sobie wyobrażasz, ze co pojedziemy tam ot tak sobie? Wszystko musi być dopracowane w najmniejszym szczególe, przecież sam Szef nas o to prosił, matole ograniczony.
Karyu: Jeśli mogę cos wtrącić, to przecież nie musimy się nimi od razu zajmować. Możemy opiekę na razie zwalić na chłopaków z Dir en Grey’a^^
Tsukasa: Jestem zaa!
Hizumi: Wybij to sobie z głowy! Naskarżą szefowi i będzie po nas.
Zero <wchodząc do pokoju>: No to w takim razie chyba nie mamy wyboru...
Karyu <ponuro>: Właśnie. W takim razie do roboty panienki! I Zero, wiesz co? Może ty jednak upierz te gacie...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Yuzu




Dołączył: 25 Sty 2008
Posty: 792
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 2/5

PostWysłany: Pon 15:25, 18 Lut 2008 Powrót do góry

łiiii dedykacja dla mnie !!!!

ja kce następną część XDDD uśmiałam się tak że aż spadłam z krzeszła


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Hippo




Dołączył: 29 Lis 2007
Posty: 766
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z Kapusty

PostWysłany: Wto 4:35, 19 Lut 2008 Powrót do góry

Naprawde się podoba?^^


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Yuzu




Dołączył: 25 Sty 2008
Posty: 792
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 2/5

PostWysłany: Wto 7:41, 19 Lut 2008 Powrót do góry

naprawdę jestem fanką Babsie i Miyaviego z pasemkami XD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Hippo




Dołączył: 29 Lis 2007
Posty: 766
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z Kapusty

PostWysłany: Wto 14:28, 19 Lut 2008 Powrót do góry

Taa, Babsie górąXD
Część kolejnaXD


Scena 5
Samolot
Gdzieś nad Rosją
Godz. 17.34

Alan: Josie, dlaczego tu nie widać żadnych ptaszków? <pokazuje na okno>
Josephine: Bo widzisz Al, chodzi o to, że patrząc obiektywnie na ta sytuację to raczej nie powinno być wątpliwości, ze osoba która spojrzy na to pod kątem...
Babsie: Och stul dziób Josie!
Josephine <oburzona>: Właśnie próbuje mu to wyjaśnić w przystępny dla mózgu dziecka sposób.
Babsie: Jasne, tym swoim naukowym bełkotem to możesz nawet niedźwiedzia latem uśpić.
Josephine: Nieprawda!
Babsie: Prawda kujonko.
Josephine: Grr...

10 minut później

Alan: Josie, dlaczego tu nie widać żadnych ptaszków? <pokazuje na okno>
Josephine: A dlaczego pytasz Alan?
Babsie <ironicznie>: Bo swojego nie ma i chciałby zobaczyć wreszcie czego mu brakujeXD
Alan: Nieprawda! Kłamiesz! Josie powiedz jej!
Josephine: Babsie przestań! On jest jeszcze mały! Nie możesz...
Babsie <znudzona>: Nie będziesz mi rozkazywała gówniaro...
Josephine: Nie jestem gówniarą. To ty się zachowujesz jak niewychowany bachor! A powinnaś dawać przykład w końcu jesteś najstarsza!
Babsie <mrugając do siedzącego niedaleko przystojnego, starszego faceta>: Daj mi spokój, co? Mam ciekawsze rzeczy to roboty niż słuchanie twojego bełkotu.
Josephine <czerwona ze złości>: Ciekawsze?! Jak na przykład podrywanie tego starego dziada? Tata ci przecież zabroni...
Babsie: On wcale nie jest stary!
Josephine: Właśnie, że jest!
Alan <Wrzeszczy>: Dobra, do cholery, nie chcę już żadnych ptaszków, tylko się wreszcie obydwie zamknijcie!
<cisza>

Scena 6
Tokio
Lotnisko
Godz. 20.45

Poczekalnia. Na krzesełkach siedzą Zero i Tsukasa, Hizumi stoi i wygląda przez okno, a Karyu gdzieś wsiąkł.

Zero: Cholera, nudzi mi się! Długo jeszcze będziemy tu tak sterczeć?
Hizumi: Samolot powinien już niedługo być.
Zero <ziewając>: O jenyyy... Niedługo, to znaczy ile?
Hizumi: Jakieś 20 min.
Zero <łapiąc się za głowę>: 20 minuuut??? Nee... ja chce spać, nie wyspałem się! I jeszcze muszę tu czekać pół wieku na jakieś głupie dzieciaki! Nieee... Ja chcę do mamy!
Hizumi <groźny wzrok na Zero>: Cicho bądź! Masz się zachowywać i przestać narzekać! Ludzie patrzą.
Zero <opiera się o Tsukasę z męczeńską miną>: Tak mamo, już będę cicho.
Po chwili
Zero: Ale mnie głowa boliii!
Tsukasa: Hmm... beznadzieja, lakier mi odprysł.
Hizumi <wściekły>: Zamkniecie się wreszcie, do jasnej cholery!
Do chłopaków podbiega zdyszany Karyu.
Hizumi: A ty gdzie się wałęsasz! Mieliśmy czekać razem!
Karyu wymija ostrożnie wpienionego Hizu i siada obok Zero.
Karyu: Tak się przeszedłem po prostu. Te krzesełka są za małe i przez nie łapie mnie skurcz w nogach, wiec musiałem trochę rozprostować moje długaśne członki^^
Zero <śmiejąc się>: A ta laska co z tobą poszła to pewnie ci w tym rozprostowywaniu nieźle pomogła, co?XD
Karyu <niewinny uśmiech>: Zero, zboczeńcu, nie mam pojęcia o czym mówisz^^
Zero <nadal się śmiejąc>: Taaa...
Hizumi <przestępując z nogi na nogę>: Słuchajcie chłopaki, zostawiam was tylko na dosłownie jedną chwilę, ale po prostu muszę iść do toalety. Macie tu siedzieć cicho, nie ruszać się, nic nie pić i nie oddychać najlepiej, jasne?
Zero, Karyu i Tsukasa <chórem>: Jaaa-sneee!
Karyu <wyciągając zza pazuch butelkę wódki>: Haa, patrzcie co upolowałem! Oryginalna, Mongolska^^
Zero <patrzy z zachwytem>: Tyy dawaj trochę, póki nikt nie patrzy.
Karyu rozgląda się, i widząc, ze nikt nie zwraca na nic większej uwagi pociąga z gwinta. Następnie podaje Zero. Po paru kolejkach, Tsukasa puka ich w ramie.
Tsukasa: Ejj chłopaki...
Zero i Karyu: Co?
Tsukasa: Degi idą^^
Karyu <czkając>: De-hik!-gi? Jakie De-gi?
Tsukasa: No Degi!^^
Karyu: Degi? Co ty pieprzysz Tsu?
Zero: Właśnie? Piłeś coś?
Tsukasa <zirytowany>: Oj do cholery! Dir en Grey łomy!
Karyu: No to Dir en Grey, a nie jakieś De-Gi.
Tsukasa: Ale tak się mówi w skrócie...T_T
Do chłopaków podbiega Hizumi.
Hizumi: Już jee... Karyu! - <patrzy na opróżnioną do połowy mongolską butelkę> - Co to ma być???
Karyu: Eee... nic takiego^^ Taka tam mineralna procentowa^^ <chowa szybko butelkę>
Hizumi: Tylko mi ją spróbuj...
Ale nie kończy bo do chłopaków podchodzą członkowie grupy Dir en Grey, witając się.
Kaoru: Cześć chłopaki, przepraszamy za to, że musieliście czekać, ale te grzmoty pozwolili usiąść Shinyii za kierownicą:/
Shinya: Ejj... To nie moja wina, że...
Kaoru <patrząc wymownie w sufit>: Tak, jasnee...
Shinya: Pozwoliłobyś mi dokończyć:/
I zapada cisza. Mężczyźni siadają i próbują się zająć każdy swoimi sprawami. Jednak wtem rozlega się krzyk Kyo.
Kyo: Nie! Ja tak nie mogę! Nie mogę, nie mogę, nie mogę! Dlaczego do cholery my! Ja nie chcę być niańką! Ja się nie na daję na niańkę! Jedyne czego chce do k*rwy nędzy, to święty spokój! Ale co dostaje? Jakąś bandę rozpieszczony, rozwrzeszczanych, i zasmarkanych bachorów którym mam podcierać tyłki! Ja nie chceeee...
Kaoru <spokojnie znad gazety>; Kyo, uspokój się. Rozmawialiśmy już przecież o tym.
Kyo <warczy próbując ugryźć Toshiyę, który chciał go poklepać po ramieniu>: Nie chce!
Hizumi: Dlaczego od razu zakładasz, że to banda rozpieszczonych bachorów? To mogą być naprawdę miłe dzieciaki, i taki pesymistyczny wzgląd na sytuację niczego dobrego nie daje^^
Kyo <patrzy spod byka na Hizumiego, nadal warcząc>: Nie chce! Miłe dzieciaki... Pff... Już to widzę...
Die: Panikujesz Kyo.
Kyo: Ja wam mówię, mam złe przeczucia! Nie trzeba się było zgadzać, ojj nie trzeba...
Toshiya: Przeczucia? Hmmm... Czytałem dzisiaj mój horoskop i pisało, żebym dzisiaj lepiej nie wdawał się w nowe znajomości bo mogą się okazać toksyczne...
Wszyscy look na Toshiye.
Zero <nieco podpity>: Toksyczne? 0_o
Kyo: Toksyczne, toksyczne dzieci...
Kaoru <zły>: Oj cicho bądźcie i przestańcie takie głupoty opowiadać!
Die: Właśnie, to są w końcu tylko dzieci, a nie jakieś potwory^^
Kyo <bujając się w przód i tył>: Obyś miał racje. Mam jednak złe przeczucia...

10 min później

Kaoru <widząc zbliżająca się opiekunkę dzieci, Chie, którą wcześniej poznał>: O chłopaki, to chyba oni.
Zero <z wahaniem>: Ej, to te dzieci?
Karyu: Jest ich troje, jeśli dobrze widzę.
Zero: Ale jedno jest już raczej trochę tak bardziej dorosłe <widząc Babette>
Karyu: Ale to chłopak, czy dziewczyna?
Zero <drapiąc się po głowie>: Chłopak chyba...
Chie podchodzi, wita się z Kaoru, za nią Josephine, uśmiechając się nerwowo i Alan ciągnąc dwu metrowego dmuchanego krokodyla. Zaraz po nich podchodzi Babette pewnym siebie krokiem.
Babsie <mija Kyo, rzucając mu swoją torbę>: Ty, karlik, łap za torbę, chyba nie myślałeś, ze ją sama będę niosła. Rozumiem, że jesteście naszymi służącymi?
Kyo <nadal w szoku, trzymając kurczowo torbę>: Niee...
Babsie <zbita nieco z tropu.: Niee? W takim razie kim jesteście?
Hizumi <zmieszany>: Noo właściwie to mamy się wami zajmować.
Babsie: Zajmować? Czyli jesteście naszymi niańkami? Ehh kaszana...
Hizumi: Znaczy my...
Babsie: A będziecie się nas słuchać?
Kaoru: Oczywiście, że nie! To my mamy pilnować was a nie odwrotnie.
Babsie: Taa... A kto was właściwie zatrudnił?
Josephine: Babsie, głupia, przecież to jest Dir en Grey i D’espairs Ray.
Babsie <ziewając>: Nie obchodzi mnie zbytnio jak dorabiają po godzinach. Mogą być nawet...
Zero <mimowolnie>: Babsie? Ooo... Karyu, ona chyba jednak jest dziewczyną^^
Babsie <oburzona>: Oczywiście że jestem 100% dziewczyną!
Karyu: Czy 100% to ja bym się kłócił...
Babsie <podchodząc do niego>: Coś powiedział nochaty wypłoszu?
Josephine <podtrzymując siostrę za skórzaną kurtkę>: Babsie uspokój się. On nie miał na myśli niczego złego.
Babsie: Takk...?
Karyu <pewnym, pijackim tonem>: A właśnie, że miałem.
Babsie: Nie no, jak mu zaraz...
Josephine: Babsie, proszę! Nie na lotnisku!
Babsie: Ale ten żółty domofon mnie obraził!
Karyu <zły>: Tylko nie żółty, dobra smarkulo?!
Babsie <próbując się wyrwać Josephine i Chie która jej pomagała ją trzymać>: Będę na ciebie wołać jak tylko mi się zechce!
Kaoru: Obydwoje CISZA!!! Nom... Nareszcie. Nie będziecie się kłócić na lotnisku, ludzie patrzą!
Karyu <parskając>: Jasne...
Kaoru: Karyu, przeproś ją!
Karyu <oburzony>: Ja?! Dlaczego ja?! Ona tez mnie przezwała!
Kaoru: Ale ty zacząłeś!
Karyu: Pff... Ani mi się śni!
Hizumi <zaa pleców gitarzysty>: Karyu! <heh, Tadzik! –dop.Aut.>
Karyu <wściekły, patrząc na Babsie>: Pff... Przee-praaa-szaaam. Dotarło?:/
Babsie: Dotarło^^
Chie <zakłopotana>: No wiec... przekazuje wam dzieci. Ich walizki wysłałam już do rezydencji Szefa.
Kaoru: Yhmm, dobrze. W takim razie chodźmy do samochodu.
Babsie: Chwileczkę, właściwie to kto was zatrudnił, co? Jakoś nie wydaje mi się, żeby mój stary przyjął jako niańki dla nas grupę podstarzałych gwiazd rocka.
Zero: Jakich podstarzałych?
Kyo: Właśnie!
Kaoru <uspokajając Kyo>: Jesteśmy tu na prośbę naszego szefa.
Kyo <obrażonym tonem>: Chyba rozkaz.
Babette <zaczyna się śmiać>: Haha... Czyli wasz szef was tak wrobiłXD
Kaoru: Nie wrobił, tylko...
Kyo <z rezygnacją>: Kaoru, spójrzmy prawdzie w oczy, ta mała ma racje, zostaliśmy wrobieni...
Babsie <rechocząc>: Mała, jaka mała, karzełku? XD
Kyo <zaciskając pieści>: Coś powiedziała?
Kaoru: Cholera jasna, CISZA! Musimy coś ustalić. Ja jestem Kaoru, to jest Die, później Toshiya, Shinya, ten tu to Kyo, tam dalej stoi Hizumi, obok niego Tsukasa, Karyu, i na końcu Zero. <pokazuje wszystkich po kolei>
Babsie <prychając>: Zero. No to już znamy jego wartość.
Kaoru <kontynuuje>: Możecie się zwracać do nas po imieniu, lub jak wolicie można też wujku.
Josephine: Ale pani w szkole ostrzegała nas przed obcymi panami którzy chcą żeby się do nich zwracać per wujku.
Kaoru <zakłopotany>: Eee... No to możecie lepiej do nas mówić po imieniu.
Alan <ciągnie Die za rękaw bluzy>: Który z was będzie moim konikiem?
Die <zaskoczony>: Słucham?
Alan: Który z was będzie moim konikiem?
Die: Eee... wiesz, Kyo może. On lubi takie zabawy^^
Josephine <podchodząc do Kaoru>: Ja nazywam się Josephine, mam 11 lat i jestem waszą fanką^^
Hizumi: Eh... Miło nam^^
Josephine: Nie waszą matole, tylko ich! <pokazuje na Kaoru i spółkę>
Zero: Pff...
Babsie <pokazuje na Alana>: To jest Alan, ma 5 lat, a ja jestem Babette i mam 16 lat. Niestety nie znamy waszych super wystrzałowych disco-bandów, więc wybaczcie nam to niezwykle niewybaczalne niedociągnięcie.
Toshiya <głupio>: Nie ma sprawy^^
Babsie <patrząc krzywo na Toshiyie>: Możemy już iść? Zimno mi!
Josephine: A ja jestem głodna!
Alan: To który będzie moim konikiem?

W drodze do samochodu.

Hizumi puka Karyu w ramie z męczeńską miną.
Hizumi: Karyu, masz jeszcze tej wódki mongolskiej?
Karyu: Nom, mam trochę, a co?
Hizumi: To daj mi. Uznałem, że po mongolskiej życie wyda się łatwiejsze...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Yuzu




Dołączył: 25 Sty 2008
Posty: 792
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 2/5

PostWysłany: Wto 19:25, 19 Lut 2008 Powrót do góry

łiiiii popłakałam się aż mi tusz spłynał


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Hippo




Dołączył: 29 Lis 2007
Posty: 766
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z Kapusty

PostWysłany: Wto 20:30, 19 Lut 2008 Powrót do góry

Ładnie to sie w tym wieku malowaćXD <poprawia oczy kredką>


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Yuzu




Dołączył: 25 Sty 2008
Posty: 792
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 2/5

PostWysłany: Wto 20:43, 19 Lut 2008 Powrót do góry

jasne że ładnie XDDD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Hippo




Dołączył: 29 Lis 2007
Posty: 766
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z Kapusty

PostWysłany: Wto 21:50, 19 Lut 2008 Powrót do góry

Łał... Od cholery osób to czytaXD Chyba wykasujeXD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Yuzu




Dołączył: 25 Sty 2008
Posty: 792
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 2/5

PostWysłany: Wto 21:52, 19 Lut 2008 Powrót do góry

przestoń


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Hippo




Dołączył: 29 Lis 2007
Posty: 766
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z Kapusty

PostWysłany: Wto 21:58, 19 Lut 2008 Powrót do góry

Co ma przestać? Pisać? Dobraaaa...Razz


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Yuzu




Dołączył: 25 Sty 2008
Posty: 792
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 2/5

PostWysłany: Wto 22:01, 19 Lut 2008 Powrót do góry

ehh brak mi slow


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Hippo




Dołączył: 29 Lis 2007
Posty: 766
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z Kapusty

PostWysłany: Śro 12:14, 20 Lut 2008 Powrót do góry

No co tyXD Yuzu, to nic nie mówww...XD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Urumi-chan




Dołączył: 30 Lis 2007
Posty: 318
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Korzenie-polska Adres-wlochy Dusza-Nihon

PostWysłany: Śro 14:59, 20 Lut 2008 Powrót do góry

ok ok wreszcie przyszla mi chec do przeczytania XD

(podnosze sie z krzesla) ok, szkoda ze nie przeczytalam wczesniej XD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Hippo




Dołączył: 29 Lis 2007
Posty: 766
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z Kapusty

PostWysłany: Śro 15:39, 20 Lut 2008 Powrót do góry

Naprawe ci się podoba???^^


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Urumi-chan




Dołączył: 30 Lis 2007
Posty: 318
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Korzenie-polska Adres-wlochy Dusza-Nihon

PostWysłany: Śro 16:46, 20 Lut 2008 Powrót do góry

heh...nom...niezle...tez mi sie kredka rozmazala...(blekitnaXD)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Yuzu




Dołączył: 25 Sty 2008
Posty: 792
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 2/5

PostWysłany: Śro 17:26, 20 Lut 2008 Powrót do góry

a ja mam tylkop rósspffą


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Urumi-chan




Dołączył: 30 Lis 2007
Posty: 318
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Korzenie-polska Adres-wlochy Dusza-Nihon

PostWysłany: Śro 17:52, 20 Lut 2008 Powrót do góry

to tak jak tfuj fibrator....
.....hmmm


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Yuzu




Dołączył: 25 Sty 2008
Posty: 792
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 2/5

PostWysłany: Śro 18:07, 20 Lut 2008 Powrót do góry

ja wogule loffkam rosss


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Urumi-chan




Dołączył: 30 Lis 2007
Posty: 318
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Korzenie-polska Adres-wlochy Dusza-Nihon

PostWysłany: Śro 18:15, 20 Lut 2008 Powrót do góry

mi sie zaczal podobac dobiero gdy dowiedzialam sie ze to ulubiony kolor watashino Meeva ^^

...forum ladne^^


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Yuzu




Dołączył: 25 Sty 2008
Posty: 792
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 2/5

PostWysłany: Śro 18:27, 20 Lut 2008 Powrót do góry

ja kocham ross bo ross to kolor sexu


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Hippo




Dołączył: 29 Lis 2007
Posty: 766
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z Kapusty

PostWysłany: Śro 19:20, 20 Lut 2008 Powrót do góry

A ja tess koffam russs, bo russ to mój kolor, kolor HippaXD No ja juss mówiłam, Hippo naczelny różowy teletubiśXD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Yuzu




Dołączył: 25 Sty 2008
Posty: 792
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 2/5

PostWysłany: Śro 19:39, 20 Lut 2008 Powrót do góry

będę teletubisianką O_o


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Hippo




Dołączył: 29 Lis 2007
Posty: 766
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z Kapusty

PostWysłany: Śro 19:46, 20 Lut 2008 Powrót do góry

To taka metafora byłaXD
A dlacemu teletubisianką?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Yuzu




Dołączył: 25 Sty 2008
Posty: 792
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 2/5

PostWysłany: Śro 19:47, 20 Lut 2008 Powrót do góry

a bo to tak ladnie brzmi XD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Hippo




Dołączył: 29 Lis 2007
Posty: 766
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z Kapusty

PostWysłany: Śro 19:58, 20 Lut 2008 Powrót do góry

Skoro ci się podobaXD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Yuzu




Dołączył: 25 Sty 2008
Posty: 792
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 2/5

PostWysłany: Śro 20:01, 20 Lut 2008 Powrót do góry

bardzo mi się podoba


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Hippo




Dołączył: 29 Lis 2007
Posty: 766
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z Kapusty

PostWysłany: Śro 20:04, 20 Lut 2008 Powrót do góry

Łii! <cieszy się> Kolejny teletubiś!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Hippo




Dołączył: 29 Lis 2007
Posty: 766
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z Kapusty

PostWysłany: Nie 15:03, 24 Lut 2008 Powrót do góry

Kłolejna część mojego genialnego fika^^
Dedykuje Karolci, która przywraca mi wiarę w siebie:D

Akt 2
Scena 1
Gdzieś w centrum Tokio
Godz. 21. 20

Samochód Hizumiego. Tsukasa prowadzi, obok niego podpity Hizumi, a z tyłu Zero i Karyu.
Tsukasa <patrząc na Hizumiego z wyrzutem>: Dlaczego wy się napiliście, a ja nie?
Zero: Bo ktoś musi prowadzić samochód, to chyba jasne.
Tsukasa: Ale dlaczego ja?! Ja też chciałbym się napić! Wam to wolno a mi nie?!
Hizumi <uspakajająco>: O przestań! Wcale się nie nap-Hik!-liśmy...
Tsukasa <obrażony>: Nie wcale! Zero się potknął przy wchodzeniu do samochodu!
Hizumi: Ojjj, ciesz się, że nie musimy jechać z tymi dzieciakami!
Karyu: Właśnie. Chyba postawie chłopakom z Dir en Greya wódkę, bo naprawdę...
Zero <przyklejony do szyby>: I tak oni by ich wieźli bo maja większy samochód.
Karyu: Właściwie też prawda...
Hizumi: Ojjj, weźcie w ogóle. Te dzieciaki to jest masakra. Jedno to ciężki obraz młodzieży zbuntowanej z okresem przed miesiączkowym, drugie pożera więcej niż widzi i trzecie to niewyrośnięty zoofil...
Zero <chichocząc>: Haha... Tylko konie mu w głowie!
Karyu <poważnym tonem>: Weź się nie śmiej, to wcale nie jest zabawne. Ten Alan próbował wejść na Kyo, kiedy ten się schylił, bo Die powiedział mu, że Kyo lubi udawać kucyka. Uczepił się go i biednemu wyrwał chyba z dwie kępy sierści, tfu, znaczy włosów.
Hizumi: Ale przyznasz, że fajnie później Kyo zareagował.
Tsukasa <rechocząc>: Haha, idiota wpadł do fontanny^^
Zero: Bo głupek nie powinien tak skakać...
Karyu: A ta mała... Jak ona miała?
Hizumi: Josephine.
Karyu: No, właśnie. To dopiero masakra. Póki doszliśmy to wżarła trzy hot-dogi, po czym powiedziała, że jest nadal głodna, i ,że były obrzydliwe.
Zero: Nie mam pojęcia gdzie ona to mieści.
Hizumi: Nie? Taka niepozorna się wydaje.
Karyu: O tej najstarszej to już nie wspomnę.
Zero: Wiesz, że Kyo przy niej wydaje się być całkiem normalny.
Hizumi: Ona ma większą schizofrenie niż GacktXD
Karyu: Totalny psychol. I do tego nie ma zupełnie cycek.
Zero: Nie? Haha, masakra^^ Chłopak jak się patrzy.
Karyu: Weź jak ona wygląda. Wysoka, chuda, bezcyckowa, i jeszcze te obleśne dredy.
Zero <wzrok na Karyu>: Taa, Karyu, tyczka co?^^
Karyu: Masz coś do mnie? Ale ja jestem chłopakiem i mogę być jak tyczka, a ona jest dziewczyną i nie może.
Zero: Nie może?
Karyu <pewnie>: Nie, nie może. Zresztą moje fanki kochają moje super seksowne tyczkowate ciało ^^
Zero: Współczują ci, to pewnie dlatego.
Hizumi <śmiejąc się>: Z litości. XD
Karyu: Odwalcie się, co? Jestem cudowny, zazdrościcie mi, i koniec kropka! Zresztą u mnie, to, że jestem szczupły nie rzuca się tak w oczy jak u niej.
Zero: Takk, mów tak dalej, to może sam w to uwierzysz.
Karyu <obrażony>: Dobra, debilu, nie gadam z tobą.
Zero: Pff... jakoś wytrzymam.
Tsukasa: Ejj, chłopaki, mieliśmy obgadywać dzieciaki, a nie sami się kłócićXD
Karyu: To on zaczął.
Zero <nie patrząc na Karyu>: Nie no właściwie, to te dzieci, jakby nie patrzeć to nawet w porządku są^^
Hizumi: Taaa, jasneee, z której strony, bo nie zauważyłem.
Tsukasa: I mamy właśnie z tymi burakami spędzić najbliższy dłuższy czas. Czy to nie cudowne?
Karyu: Jak cholera^^ To który pierwszy robi za kucyka?


Scena 2
W tym samym czasie
Samochód dalej

Samochód zespołowy. Prowadzi Shinya, obok niego siedzi rozkraczona Babsie, żując głośno gumę. Za nimi Toshiya grający w łapki z Alanem, obok nich Kyo. I na samym końcu Josephine napastująca Die’a i Kaoru czytający gazetę.
Josephine: Jak już wspominałam, jestem wasza fanką^^
Die <uprzejme zainteresowanie>: Tak? A jaka piosenkę lubisz najbardziej?
Josephine <z wahaniem>: Hmm... Właściwie to lubię wszystkie, ale jak wybierać to „Marmalade Chainsaw” chyba najbardziej.
Die: Umm... To świetnie.
Josephine: Mam bardzo dużo waszych fotek na laptopie, wiesz. Właściwie to ze wszystkich to lubię najbardziej ciebie i Kaoru.
Die <zakłopotany>: Eee... Dwóch gitarzystów^^
Josephine: No^^
Die: A ty grasz na gitarze?
Josephine: Ohh, nie. Nie mam niestety do tego talentu. Ale Babsie jest świetna jeśli chodzi o grę na instrumentach... No przynajmniej jeśli chodzi o gitarę.
Die: Takk? A od dawna gra?
Josephine: Właściwie to nie wiem^^ Ja na przykład jestem świetna w gotowaniu.^^ Będę mogła cos wam ugotować z francuskich specjałów.
Die: No, to ja chętnie spróbuje.
Josephine < po chwili ciszy, z wahaniem>: Diee?
Die: Tak?
Josephine: Bo wiesz... Chodzi o to, że... Wiesz ja jestem waszą fanką, no ii zawsze interesowała mnie taka jedna sprawa...
Die: Jaka?
Josephine: No bo wiesz, chciałam się tak jakby zapytać...
Die <pijąc wode>: Pytaj śmiało.
Josephine: Czy któryś w was jest gejem?
Die <krztusząc się>: Słucham?!
Josephine: No bo nie chce żebyś sobie pomyślał, że jestem wścibska, czy takie tam, ale po prostu zawsze chciałam się o to zapytać.
Die <cały czerwony na twarzy>: Wiesz, właściwie to nie wiem, czy powinnaś się interesować takimi rzeczami. Trochę za młoda chyba na to jesteś...
Josephine: Dobra, nieważne, nie mów.
Die: Uff...

5 minut później

Josephine: Bo wiesz, ja czasami pisze opowiadania o was^^
Die: Jakie opowiadania?
Josephine: No takie... No wiesz... No, że tam jesteście czasami, tak jakby to powiedzieć, gejami^^
Die: O cholera... <nachyla się w stronę Kaoru> Oh nie! Ona też to pisze!
Kaoru: Co pisze?
Die <konspiracyjnie>: Herezje.

Scena 3
W tym samym czasie na przednich siedzeniach.

Babsie <znudzona>: Zawsze jeździsz z tak zawrotną prędkością?
Shinya <z oburzeniem>: Jadę całkiem szybko.
Babsie: Noo... Patrz, nawet ten rower wyprzedziłeś.
Shinya <zły>: Pff...
Cisza.
Po chwili:
Babsie: Co robisz w tym zespole?
Shinya: Jestem perkusistą.
Babsie <zaskoczona>: No co ty? A wyglądasz na takie chucherko...
Shinya <z obużeniem>: Nieprawda!
Babsie <Smiejąc się>: Haha, nie no, jeszcze trochę i będziesz PudzianowskiXD Masz jakaś specjalną perkusje dla anorektyków?
Shinya: Mam normalną perkusje...
Babsie: Jakoś nie wydaje mi się, żebyś potrafił na niej grać.
Shinya: Yhym...
Babsie: Masz taki trochę głupawy wyraz twarzy, wiesz?
Shinya <mrużąc oczy>: Takk... Oczywiście.
Babsie: I beznadziejnie się ubierasz. Powinieneś nosić bardziej obcisłe wdzianka, bo w tych wyglądasz jak w jakimś ku*ewskom worku.
Shinya: Ahaa...
Babsie <patrząc na Shina przez długą chwilę>: Zawsze tak głupio przytakujesz?
Shinya <zirytowany>: Odczep się co? Nie chce być niemiły, ale przeszkadzasz mi prowadzić...
Babsie <parodijąc Shina>: Nie chce być niemiły, ble, ble, ble... Nie możesz mi wprost powiedzieć, żebym zamknęła dupsko?^^
Shinya: Nie, ponieważ ja nie używam tak wulgarnych słów wobec kobiet.
Babsie: Bosh, ale ty jesteś nudny...
Shinya: Takk, oczywiście, ale możesz się już zając czym innym?
Babsie: A jak nie? Jesteś moim opiekunem, musisz ze mną rozmawiać jak ja chce, albo się poskarżę waszemu szefowi^^
Shinya: To, że jesteśmy waszymi...
Babsie: Oj, daj spokój, zresztą, i tak jesteś na tyle nudny, że mi się nie chce już gadać.
Shinya <zły>: Nie jestem nudny!
Babsie: Jesteś! Takie z ciebie „przepraszam, że żyje”. Naprawdę, facetowi w tym wieku nie wypada się tak zachowywać. I do tego rockmanowi. Żadna kobieta cię nie zechce. Ale z tego co widzę to ty jesteś raczej pedałem, nie?
Shinya <z niedowierzaniem>: Ty zawsze mówisz tak wszystko ludziom wprost?
Babsie: No raczej...
Shinya: Wiesz, że to jest nieuprzejme. Nie powinnaś...
Babsie: Oj daruj sobie morały. Nie jesteś moim starym.
Shinya: Nie powinnaś tak mówić o ojcu.
Babsie <zuchwale>: Nie? A co zabronisz mi?
Shinya: Nie, nie zabronię.
Babsie: No właśnie, więc się już zamknij lepiej.
Shinya: Jestem od ciebie o wiele starszy i wypadałoby, żebyś się do mnie zwracała z szacunkiem.
Babsie <śmiejąc się głośno>: O cholera, aleś ty naiwny XD Naprawdę myślisz, że choć w minimalny sposób was szanuje, lub chociaż lubię?
Shinya: A dlaczego miałabyś nie lubić?
Babsie: Bo jesteście je*anymi, irytującymi żółtkami którzy myślą że są fajni. Zresztą ja nikogo nie lubię.
Shinya <patrząc na Babsie>: To było niemiłe. Siebie też nie lubisz, skoro tak mówisz.
Babsie <Odwracając się w stronę okna>: A to już nie twoja sprawa.
Shinya: Przecież się nie pytam.
Babsie włącza radio. Po chwili w samochodzie roznosi się piosenka The Gazette.
Babsie: Ale szittt. <przełącza na następną stacje> Co za masakra. <włącza na koleją> Bosh, oni to nazywają muzyką? <kolejna stacje> Co to za gówno! <następna> O, a temu to chyba jaja ucięli...
Shinya <powoli tracąc cierpliwość>: Możesz przestać?
Babsie <warcząc>: Co mam przestać?!
Shinya: Przełączać te stacje.
Babsie: Chciałbyś.
I zaczyna naciskać dalej, komentując przy tym wszystko. Po chwili Shinya, czerwony na twarzy uderza ręką w kierownice i odwraca się w stronę Babsie.
Shinya <krzycząc wściekle>: Cholera jasna, gówniaro niewychowana, jak zaraz nie przestaniesz, to wylecisz z tego cholernego wozu! Zrozumiałaś?! Łeb mnie już przez ciebie napie*dala!
< w samochodzie zapada nagła cisza>
Babsie <zaczyna się histerycznie śmiać>: O mamo, haha, ale masz minę!
Kyo: O cholera, Shin stracił nad sobą panowanie. To koniec, wszyscy zginiemy.
Shinya <prychając wściekle i zatrzymując samochód>: Nie ja już nie prowadzę! Kyo, siadaj tu, ale już!
Kyo <zaskoczony>: No dobraa... Skoro prosisz...

Po 10 minutach

Babsie: A ty co robisz w zespole, kurduplu? Jesteś maskotką?
Kyo <uśmiechając się drapieżnie>: Gówno robię, smarkulo. Ja nie jestem Shin, i nie dam sobie w dupę dmuchać. Więc do mnie lepiej nie zaczynaj...
Babsie <rozpromieniona>: Ooo, to się na pewno dogadamy...
Kyo spojrzał w jej stronę z chytrym uśmiechem.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Yuzu




Dołączył: 25 Sty 2008
Posty: 792
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 2/5

PostWysłany: Nie 21:02, 24 Lut 2008 Powrót do góry

łiii ale zaje**biste. Jak ja kocham Kyo niech pożke mojej ulubionej postaci XDDD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Hippo




Dołączył: 29 Lis 2007
Posty: 766
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z Kapusty

PostWysłany: Nie 21:42, 24 Lut 2008 Powrót do góry

To się ciesze, że sie podobaXD
Cholera, tak se myśle nad załozeniem bloga^^ Bo tam dają dużo komentów, a ja lubie komentyXD Ale mi się nie chce go zakładaćXD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Yuzu




Dołączył: 25 Sty 2008
Posty: 792
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 2/5

PostWysłany: Pon 6:06, 25 Lut 2008 Powrót do góry

załóż będe komentować po 5 razy dziennkie jak komentuje blog Yume, Gou i Aoiego


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Hippo




Dołączył: 29 Lis 2007
Posty: 766
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z Kapusty

PostWysłany: Pon 15:00, 25 Lut 2008 Powrót do góry

Ok^^ Jak bede miała czas to założeXD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Yuzu




Dołączył: 25 Sty 2008
Posty: 792
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 2/5

PostWysłany: Pon 15:28, 25 Lut 2008 Powrót do góry

cekam XD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Hippo




Dołączył: 29 Lis 2007
Posty: 766
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z Kapusty

PostWysłany: Pią 11:41, 29 Lut 2008 Powrót do góry

Bloga załozyłamXD Jestem głupia^^
Ale daje kolejną częśćRazz Częśc dalsza aktu 2

Scena 4

Przed rezydencją Szefa.
Godz. 22.14
Wszyscy powoli wychodzą z samochodów. Babsie po wyjściu opiera się o ogrodzenie i ze znudzeniem zapala papierosa, i zaraz potem Kyo robi to samo.
Toshiya (z zachwytem patrząc na willę): Łoo mamo! Ale wielka chata!
Josephine (wychodząc z samochodu): Eee tam, jak dla mnie to nic specjalnego.
Kyo (z kpiną): No tak, trójka rozpieszczonych bachorów. Ciekawe czy jakbyście zobaczyli pałac cesarza to też powiedzielibyście, że to nic takiego.
Josephine (uśmiechając się): Mieszkaliśmy przez jakiś czas u Księcia Karola^^
Kyo (krztusząc się dymem): Aha...
Toshiya (z zachwytem): Boziuuu, musiało być super, nee?
Babsie (patrząc na zataczającego się Shina, próbującego unieść walizki): Było do dupy.
Josephine: A mnie się podobało^^
Babsie (do Shina): Lepiej żebyś uważał z tymi torbami. Mam tam bardzo cenne MOJE rzeczy.
Shinya (zdenerwowany): To może byś mi pomogła, co?
Babsie (rechocząc): No chyba cię coś w dupie kujexD Nie jestem od noszenia toreb. WY od tego jesteście.
Kyo: Ja nie mam zamiaru nieść twoich toreb.
Babsie: To nie nieś, zaraz i tak przyjadą te przymuły z Despów to je się im wepchnie.
Po chwili podjeżdża samochód Hizumiego. Chłopacy wysiadają z niego, zataczając się i chichocząc głośno.
Babsie (mrużąc oczy): A tym co tak wesoło?
Kaoru (patrząc na nich ze złością): Chyba im za dobrze bez was było. Ale nic, zaraz im się humor pogorszy.
Die (uśmiechając się): Dlaczego?
Kaoru (podchodząc powoli do chłopaków z D’espairs Ray): Zaraz się przekonasz^^
Staje obok chłopaków.
Karyu (widząc Kaoru, obejmuje go za szyję, opierając na nim cały ciężar): Kaoruuuu, kochany, coś ty taki spiętyyyy? Ulżyć ciii?
Kaoru (odsuwając go od siebie): Mam dla was wiadomość.
Zero: Jakąąą?
Kaoru (z złośliwym uśmiechem): Jutro wy się zajmujecie dzieciakami.
Karyu (z miną zbitego psa): Ale dlaczemuu?
Kaoru (uśmiechając się jeszcze szerzej): Dzwonił nasz manager z wiadomością, że mamy jutro rano próbę, a potem sesję zdjęciową^^
Hizumi (tupiąc noga o ziemię o mało się nie przewracając): Ale to nie ferrr!
Kaoru: To jest bardzo fer. My z nimi wytrzymaliśmy w samochodzie, to i wy wytrzymacie z nimi jutro.
Tsukasa (poważnym tonem): A do której macie tą sesje?
Kaoru: Do 18 chyba.
Tsukasa: Aha, no dobra. (widząc Karyu i Zero siedzących na chodniku i skubiących trawę z trawnika) Dobra chłopaki, wstawajcie, musicie być jutro trzeźwi.
Karyu: Właśnie mi się wydaje, że lepiej nie.

Przed drzwiami willi:

Babsie: Suń dupę!
Kyo: Sama se suń!
Babsie (patrząc wściekle): Chcesz wp*ierdol?
Kyo (popychając ją): A ty chcesz?
Babsie (szarpiąc go za kurtkę): Zaraz oberwiesz krasnalu!
Kyo (odpychając ją mocniej): Tylko mnie tknij szkielecie a cię tak urządzę, że cię rodzony żarłok nie pozna!
(zza drzwi)
Josephine: Nie jestem żarłokiem!
Kaoru (zły): Uspokójcie się natychmiast!
Babsie i Kyo (razem): Sp*eprzaj dziadu!
Kaoru: Macie się...
Babsie (z kpiną): Bo co nam zrobisz?
Kyo (z złośliwym uśmiechem): Właśnie?! Nie wtrącaj się!
Kaoru (machając ręką rezygnacją): A róbcie co chcecie! Mam was już dość! Idioci...
Kyo: Kogo nazywasz idiotą, co?
Babsie (stając obok Kyo): Może sam do siebie mówi?xD
Kyo: Lepiej dla niego żeby tak było.
Kaoru odchodzi.
Babsie: Jenyy, jak ty wytrzymujesz z takim drewniakiem w jednym zespole?
Kyo (zapalając papierosa): Uff... Też się nad tym często zastanawiam. Chodź do środka bo zimnooo...
Babsie (zapinając kurtkę): No, racja.



10 minut później
W domu

Kaoru (zwracając się do dzieci): Dobra, teraz idźcie wybrać sobie pokoje.
Josephine: O.K!
Bierze Alana za rękę i ciągnie na górę.
Babsie (gasząc 3 papierosa o framugę drzwi): A wy sobie nie wybierzecie?
Kaoru: My to zrobimy po was.
Babsie (z kpiną): No proszę jacy gentelmenixD
Kaoru (patrząc na nią z irytacją): Możesz nie gadać, tylko wybrać ten cholerny pokój?!
Babsie (salutując z ironią): Taa jest, panie kapitanie!
I idzie po schodach na górę.
Karyu (przechodząc obok Kaoru chwiejnym krokiem i klepiąc go po plecach): Coś chłopcze często tracisz panowanie nad sobą. Wyluzuj bo ci żyłka pęknie w zadku^^


Nadal to samo miejsce.
Godz. 23.03
Salon
Alan siedzi i bawi się swoim dmuchanym krokodylem, obok niego Josie wypytując Shina o sposób krojenia łososia do sushi. Kaoru stoi i przygląda się obrazowi na ścianie, a Die obok niego.
Die (z wahaniem): Chyba czas, żeby poszli do łóżek. Wiesz w końcu to dzieci, a już jest późno.
Kaoru (wyrwany z zamyślenia): Hmm... masz rację. (Odwraca się do dzieciaków) Hej, Alan, Josie, powinniście iść już spać.
Josephine: Właściwie to racja, ale zgłodniałam trochę^^ Pójdę coś przegryźć, i zaraz lecę do łóżka^^ Tylko, że Alana to trzeba zaprowadzić i przebrać.
Kaoru: Eee... No dobra. Toshiyaaa! (krzyczy)
Po chwili do pokoju przybiega wyżej wspomniany.
Toshiya: Chciałeś czegoś?
Kaoru: Owszem. Zaprowadź małego spać.
Toshiya (zaskoczony): Ja? Dlaczego ja?
Kaoru: Bo ty lubisz dzieci^^ A ja na razie jestem nieprzygotowany psychicznie. Potrzebowałbym pół godziny skupienia, ale niestety mały musi iść spać teraz.
Toshiya (drapiąc się po głowie z uśmiechem): No dobra, nie ma sprawy.
Bierze Alana za rękę, krokodyla pod pachę i idzie do sypialni chłopca.


W sypialni

Toshiya przykrywa Alana kołdrą, gasi lampkę i wycofuje się do drzwi.
Alan: Ejj, nie idź!
Toshiya (zatrzymując się): Czemu? Powinieneś już spać.
Alan: Ale ja chcę bajkę na dobranoc!
Toshiya (słabo): Bajkę na dobranoc?
Alan: Noo. Chie mi zawsze opowiadała. Chociaż ona opowiadała takie bardziej dziewczęce bajki. Babsie mi kiedyś też opowiadała, ale już przestała. Ale ona miała lepsze od tych Chie.
Toshiya (siadając na krawędzi łóżka): Ale o czym mam ci opowiedzieć?
Alan: No nie wiem, wymyśl coś^^
Toshiya (głośno przełykając ślinę): Eee... O księżniczce?
Alan: Nieee! To jest dla dziewczyn. Możesz o marsjańskich potworach z długimi mackami!^^
Toshiya (powtarzając głupio): Marsjańskich potworach z długimi mackami? Skąd ty to wziąłeś?
Alan: Babsie mi kiedyś opowiadała. Ale teraz już nie. Szkoda bo to było naprawdę fajne.
Toshiya: A nie za mały jesteś na takie straszne rzeczy?
Alan (oburzony): Oczywiście że nie! Potrafię już sam nadmuchać Karola! Jestem już bardzo duży!
Toshiya: Karola?
Alan: No mojego krokodyla^^
Toshiya (patrząc na ogromną zabawkę po lewej stronie chłopca): To twoja taka maskotka?
Alan: Nie, to mój psiapsiół! Tak mi powiedziała Josephine. Ona też ma psiapsóły^^
Toshiya (z rozbawieniem): Zawsze tak wszystko powtarzasz po siostrach?
Alan: Tylko po Josephine, bo Babsie jest świruską i mnie nie kocha. Tak mi powiedziała Josie.
Toshiya (zaskoczony): Powiedziała, że cię Babsie nie kocha?
Alan: Nie. Powiedziała, że Babsie jest świruską. A to że mnie nie kocha to już ja sam zrozumiałem.
Toshiya: Dlaczego myślisz, że cię nie kocha?
Alan: Bo ona nikogo nie kocha bo dla wszystkich jest bardzo niemiła. Ale ja ją kocham, chociaż mi dokucza.
Toshiya: Na pewno cię kocha, możesz mi uwierzyć.
Alan: Nie wydaje mi się.
Toshiya: Może ma troszkę trudny charakter, ale to nie znaczy, że od razu jest świruską^^ Kyo też jest dziwny, ale nadal go kochamy i on kocha nas^^
Alan: Ale cię przecież ugryzł w samochodzie 0_o
Toshiya (zmieszany): Miał chwilę słabości...
Alan (ziewając): To opowiesz mi tą bajkę?
Toshiya: Hmm... No więc... Były sobie dwa kucyki...
Alan (patrząc na niego sennie): Kucyki?
Toshiya: Tak, kucyki. Takie jak lubisz^^ Jeden był fioletowy, a drugi bialutki.
Alan (przymykając oczy): ...Bialutki...
Toshiya (rozkręcając się): No właśnie! I te dwa kucyki byli przyjaciółmi. No i pewnego razu, kiedy jeden z nich... (spojrzał na śpiącego Alana) Ejj, cholera no, dopiero co zacząłem. (widząc brak reakcji ze strony chłopca) Echhh... No dobra, jutro ci dokończę. Dobranoc mały. Karolowo-krokodylowych snów^^
Przykrył Alana kołdrą i cicho wyszedł z pokoju.

W tym samym czasie w kuchni
Kaoru, Tsukasa, Josephine i Die siedzą przy stole. Josie je właśnie czwarta kanapkę, popijając ją sokiem, a mężczyźni patrzą na nią z niedowierzaniem.
Die (robiąc głupią minę): Czy po takiej ilości jedzenia będziesz mogła normalnie zasnąć?
Josephine (z pełną buzią): No jasshhneee. Pseciesss dushooo niee zjadhhłamm.
Die (patrząc na prawie pusty talerz, wcześniej pełen kanapek): Nie no, wcalee.
Kaoru (patrząc karcąco na Die’a): Oj daj jej spokój. Ma apetyt to niech je.
Josephine: No whasssnie.
Die: Dobra, dobra. Ejj, Tsukasa, a gdzie reszta chłopaków?
Tsukasa (popijając sok): Karyu, Zero i Hizumi zasnęli. Toshiya jest z Alanem, a Kyo i Shinya pewnie też śpią.
Die (ziewając): Nooo, ja chyba też już powinienem.
Do kuchni wchodzi szybko Babsie, podchodzi do szafek i zaczyna czegoś w nich szukać.
Kaoru: Babsie, czego tam szukasz?
Babsie (mrucząc pod nosem): Poterzebuję kofeiny, kofeiny, kofeinyyy. Potrzebuje...
Jaosephine (przełykając kanapkę): Kawa jest w trzeciej szafce od okna.
Babsie szubko bierze wskazaną rzecz, i włącza czajnik z wodą.
Kaoru: Nie za późno na kawę?
Babsie wlewa do kubka wodę, dosypuje 4 łyżeczki kawy, dodaje miodu, później dżemu, troche cukru, jakieś przyprawy, zalewa mlekiem i na końcu miesza łyżeczką.
Die (zakrywając buzię ręką): Ty chyba nie chcesz tego wypić?
Babsie (nadal mieszając): Owszem, chcę. Mam dużo roboty jeszcze dzisiaj.
Die: Niedobrze mi...
Josephine: Będziesz jutro niewyspana.
Babsie: To się prześpię w dzień.
Bierze kubek i wychodzi z kuchni.
Josephine: A właśnie! Czytaliście już nasz rozkład dnia który dała wam Chie?
Kaoru (podnosząc plik kartek które leżały na stole): O tym mówisz?
Josephnie: No.
Kaoru: Nie, ale przecież mogę to zrobić jutro.
Josephine: Radziłabym dzisiaj, bo grafik jest od jutra. A nie powinniśmy od niego odstępować.
Kaoru: No dobra, to przyjże teraz. (otwiera i czyta pierwsza stronę) W sobotę... Tra, la, la... O dziewiątej śnia... ta, ta, ta... Hmmm... O szesnastej psychiatra... Później... Psychiatra?! Po cholerę psychiatra?
Die (karcąco): Kaoru, wyrażaj się.
Josephine (ziewając): No wizyta Babsie. Nikt was nie uprzedził?
Kaoru: Że mamy pilnować świra? Niee.
Josepchne (mrużąc lekko oczy): No to teraz wiecie. Ok., ja się najadłam, więc teraz mogę iść spać. Dobranoc.
Kaoru, Die i Tsukasa razem: Dobranoc.
Tsukasa (po wyjściu Josie): To my ją mamy zawieść?
Die: Gdzie?
Tsukasa: No do tego psychiatry!
Die: No raczej.
Kaoru: Jak widzę to zajęcia dodatkowe zaczynają dopiero od poniedziałku, czyli za dwa dni. Jutro tylko ten psychiatra i muzyka.
Tsukasa: Umm... Przekaże jutro chłopakom. Ale coś mi się wydaje, że po tych dwóch miesiącach to my sami będziemy potrzebowali pomocy psychiatry.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy temat Odpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group :: FI Theme
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Regulamin